Spojenie
dwóch Europ do jednej wspólnoty, jak wygląda, jeszcze nie udało
się. Jedną z przyczyn jest niezgoda co do komunizmu, bo w
Zachodniej Europie wschodni antykomunizm często jest odczuwany jako
profaszyzm. Z drugiej stronie Wschodnioeuropejczycy nie chcą
zrozumieć, że partie albo jawnie komunistyczne, albo mające
historyczne korzenie w komunizmie na Zachodzie mogły się cieszyć
znacznym poparciem według elektoratu dlatego, że reprezentowały
autentyczne interesy w społeczeństwie. Na pewno we Włoszech, o ile
wiem, komuniści byli jedynym stronnictwem antymafijnym, bo i
socjaliści, i chrześcijańscy demokraci byli poddani mafii. Z
wschodnioeuropejskiego punktu widzenia Zachód był więc
skorumpowany przez komunizm (z oczywistym wyjątkiem Stanów
Zjednoczonych), a na Zachodzie wschodnich sąsiadów uważano za
barbarzyńców i wrogów wszelkich swobód nowoczesnych, jakich
dosiągnięto na Zachodzie w niemałym stopniu dzięki komunistom i
lewackim aktywistom.
Wynikiem
tego wszystkiego jest, że samo pojęcie wolności jest rozumiano
fundamentalnie różno na obu stronach obalonej w 1989 roku Żelaznej
Kurtyny. Solidaryzować się ze sobą wzajemnie Europa wschodnia i
zachodnia nie umieją. Czy ta sytuacja była do uniknięcia?
Osobiście
chcę się przyznać do mojej własnej winy. Zaczynając się uczyć
polskiego jeszcze byłem bardzo krytyczny wobec wszelkiej rusofobii i
nie uznawałem głębokiej moralnej różnicy między rusofobią
wschodnioeuropejską i wszelkimi formami rasizmu
zachodnioeuropejskiego wobec ciemnoskórych. Nigdy nie było żadnego
wielkiego mocarstwa ludzi ciemnoskórych wyzyskujących białych na
podstawie barwy. Wręcz przeciwnie, nienawiść do ciemnoskórych
polega na pogardzie wobec słabszych – jest to pogarda gnębiciela
wobec gnębionych. Z drugiej strony rusofobia Wschodnioeuropejczyków
polega na tym, iż państwo rosyjskie – Związek Radziecki – w
końcu drugiej wojny światowej ostentacyjnie występowało jako
wyzwoliciel krajów wschodnioeuropejskich spod jarzma
nazistowsko-niemieckiego, a samo je ujarzmiło na pół stulecia.
Sowieckie organy represyjne „bezpieczeństwa” zaaresztowały
niezliczonych bohaterów antyniemieckiego i antyfaszystowskiego ruchu
oporu, którzy już zwałczali Niemców, kiedy między Stalinem i
Hitlerem jeszcze obowiązywała umowa Ribbentrop-Mołotow. Nienawiść
(na przykład) Polaków do ZSRR jest więc zjawiskiem porównywalnym
z goryczą Afrykanów i innych gnębionych przedtem przez białych
imperialistów z Europy. Dlatego lewica zachodnia powinna udzielać
Polakom tego samego współczucia i zrozumienia, jakim obdaruje wcześniejsze ofiary zachodniego imperializmu. Oprócz tego powinna
wymagać podobnego wystawienia samokrytycznego od Rosji co do jej
roli, albo co do roli ZSRR, w Europie Wschodniej.